logo - header

Najciekawsze Mecze

olimpiaOlimpia Pisarzowa 1-2 Witów Mszana Górna

Po przerwie zimowej nasz klub zaczął zmagania wyjazdem do Pisarzowej.

Spotkanie toczyło się przeważnie w środku pola, ale po podaniu Adriana Kościelniaka i błędzie obrońcy Bartłomiej Wojtyczka po udanym dryblingu umieścił piłkę w siatce. Dzięki temu trafieniu wyrównał się stan rywalizacji.

Pod Koniec meczu po podaniu Jakuba Kacika Wojtyczka znalazł się w sytuacji sam na sam, po czym strzelił gola który przechylił szale zwycięstwa na korzyść naszej drużyny.

Warto tez wspomnieć o świetnych interwencjach lini obrony, a także bramkarza Kacpra Płachytki. Który po świetnej robinsonadzie obronił trzy punkty naszemu zespołowi w ostatniej akcji meczu. Nasza drużyna musiała przystąpić do meczu w 10 osobowym składzie.

Źródło


turbaczjmLKS Witów Mszana Górna 3:4 Turbacz Mszana Dolna

Każdy kto przybył na meczu po prostu nie mógł tego żałować. Było wszystko - masa goli, niewykorzystane okazje, zwroty akcji, świetne interwencje, a nawet środki pirotechniczne.

Tym razem to wyjątkowo Turbacz rozpoczął strzelanie. Wiktor Antosz dostał dokładne podanie ze skrzydła i wpakował piłkę do niemal pustej bramki.

Turbacz dalej próbował napierać na rywala, ale to jednak Witów zdobył wyrównującą bramkę. Jakub Kacik przymierzył prosto pod poprzeczkę sprzed pola karnego.

Po raz kolejny sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło "Niewykorzystane okazje lubią się mścić". Po kilku świetnych okazjach dla Turbacza, Bartłomiej Wojtyczka wyszedł sam na sam z bramkarzem, którego przelobował wyprowadzając Witów tuż przed przerwą na prowadzenie.

Po przerwie na murawie zameldowało się aż pięciu nowych zawodników po stronie czarno-pomarańczowych, ale to gospodarze chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy podwyższyli swoje prowadzenie. Bartłomiej Wojtyczka ponownie wyszedł do sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak jego pierwszy strzał powędrował w poprzeczkę. Piłka odbiła się od niej i wróciła na pole gry, lecz teraz już nie miał problemów ze skierowaniem jej głową do pustej bramki.

Dzięki tej straconej bramce Turbacz się obudził i wziął się za odrabianie strat. Około 20 minut przed końcem spotkania bramkę kontaktową zdobył Karol Bryl. Po dobitce strzału kolegi z drużyny znalazł się w odpowiednim miejscu i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki.

Gola na 3:3 strzelił Krystian Kołodziej. Piłka znalazła go w polu karnym i uderzeniem na bliższy słupek nie pozostawił bramkarzowi rywali najmniejszych złudzeń.

Kolejne zmasowane ataki na bramkę Witowa i kolejny gol. Jan Kokoszka huknął z okolic szesnastego metra, a piłka zatrzepotała w siatce.

Znakomity "rogal" z rzutu rożnego i piłka prawie wpadła do bramki Witowa. "Prawie", ponieważ Dominik Gnyla podczas rozpaczliwej intwerwencji wybił futbolówkę ręką sprzed linii bramkowej.

Karny oczywisty, a do piłki podchodzi Karol Bryl, który ma okazję przypieczętować zwycięstwo. Mocne uderzenie w lewą część bramki, jednak Kacper Płachytka broni jedenastkę! Ten bramkarz zasługuje na wielkie uznanie. To nie pierwszy raz, kiedy podczas tego meczu ratuje swój zespół przed stratą gola.

Po kilku minutach sędzia kończy spotkanie, a na trybunach zapala się raca. Niesamowita euforia wśród piłkarzy Turbacza - kiedy wszyscy ich skreślali przy wyniku 1:3 byli w stanie się podnieść i strzelić 3 bramki, które zapewniły jakże potrzebne 3 punkty.

A już za tydzień w środę do Mszany Dolnej przyjeżdża wicelider - Limanovia. Będzie to niezwykle ważny mecz, który może przesądzić już teraz o końcowym wyglądzie tabeli. Serdecznie zapraszamy!

Źródło

uranUran Łukowica 3:5 LKS Witów Mszana Górna

Wczorajsze spotkanie było bardzo wyczerpujące i emocjonujące, padło w nim aż 8 bramek.

Zawodnicy z Mszany Górnej pomimo męczącego terminarzu podołali zadaniu i zdobyli 3 punkty.

Strzelanie dla Witowa rozpoczął Bartłomiej Wojtyczka, który wykorzystał podanie Kamila Chorągwickiego, jak i bierną postawę obrony gospodarzy ładując bramkę, tym samym otwierając wynik spotkania.

Przeciwnicy zaraz po straconej bramce rzucili się do zmasowanych ataków, do 14 minuty nasza obrona radziła sobie wspaniale i wypierała ataki przeciwnika. Jednak jeszcze przed upływem kwadransa gospodarze doprowadzili do wyrównania.

Rywale Witowa poszli za ciosem i zaledwie 6 minut potem, strzelili gola dającego im prowadzenie.

Nadzieje na korzystny wynik dał Adrian Kościelniak, który popisał się ładną indywidualną akcją. Wpadł w pole karne i mocnym strzałem uderzył piłkę w górny róg bramki. Pierwsza Połowa zakończyła się wynikiem 2:2.

W drugą połowę z przytupem weszli zawodnicy Uranu, gdyż 5 minut po rozpoczęciu strzelili gola dającego prowadzenie.

Podopieczni Przemysława Zonia musieli rzucić się do ataku, aby nie stracić 3-go miejsca w tabeli. Rozgrywający dobry mecz Bartłomiej Wojtyczka w 55 minucie dostał podanie od Mateusza Sobczaka na 30 metr, przedryblował trzech obrońców , którzy nie mieli szans w pojedynku biegowym, a na koniec strzelił gola na 3:3. Nie było to jednak jego ostatnie słowo.
Już 7 minut później poraz kolejny wpisał się na listę strzelców, tym samym kompletując hat-tricka i dając swojej drużynie prowadzenie.

Ostatniego gola tego dnia ustrzelił Adrian Kościelnik, który przejął piłkę wpadł w pole karne i zamknął mecz, ustalając wynik na 5:3 dla przyjezdnych.

Witów zdobył bardzo cenne 3 punkty i utrzymał wysoką trzecią pozycję w lidze.

Źródło

laskoviaLaskovia Laskovia 5:1 LKS Witów Mszana Górna

Nasi zawodnicy od początku meczu byli w natarciu ale gospodarzom udawało się skutecznie bronić, jednak w 16 minucie meczu udało się złamać obronę przeciwnika. Kamil Chorągwicki wysokim podaniem uruchomił Bartłomieja Wojtyczkę, który minął bramkarza i skierował piłkę do siatki przeciwnika.

Po strzelonej bramce musieliśmy bronić się przed atakami Laskovii. Gospodarze byli jednak nieskuteczni w swoich atakach. W 30 minucie spotkania na nowo przejęliśmy inicjatywę. Adrian Kościelniak wysokim podaniem wypuścił Kamila Chorągwickiego który, minął bramkarza i podwyższył wynik na 2:0.

Gospodarze stworzyli jeszcze kilka groźnych akcji pod bramką świetnego w tym spotkaniu Kacpra Płachytki który bezbłędnie bronił w pierwszej połowie zakończonej wynikiem 2:0.

Druga połowa zaczęła się od wymiany ataków, jednak to nam w 55 minucie udało się trafić gola na 3:0 - Bartłomiej Wojtyczka wykorzystał prostopadłe zagranie w pole karne od Kamila Chorągwickiego.

Kilka minut później drużyna gospodarzy trafiła honorowego gola, napastnik Michał Czaja minął naszą obronę i skierował piłkę do siatki.

Od tego momentu inicjatywa w głównej mierze należała do nas. W 62 minucie Kuba Kacik posłał piłkę na skrzydło do Kamila Chorągwickiego który, wykorzystując to podanie podwyższył wynik na 4:1.

Nie był to jednak ostatni gol rozgrywającego świetne spotkanie skrzydłowego. W ostatniej akcji spotkania, po niewykorzystanym rzucie rożnym piłkarzy Laskovii Arkadiusz Kamiński posłał do niego piłkę, po czym Kamil wbiegł w pole karne kończąc akcje golem, notując tym samym na swoim koncie hat-tricka.

Spotkanie zakończyło się naszą wygraną 5:1, a już 26.05 spotkamy się na wyjeździe z drużyną Sokoła Słopnice.

Źródło